pieskimarleski@gmail.com

sobota, 28 kwietnia 2012

zapomniany kluczyk,

albo całkiem spory klucz klucz wiolinowy z filcu



Dostała go nasza Pani Skrzypcowa. Zupełnie o nim zapomniałam, dopiero gdy przerzucałam wczorajsze leśne zdjęcia natknęłam się na fotografię tego breloka. To chwalę się i idę robić śniadanie i budzić moją Śpiącą Pannę, bo za godzinę trzeba wyjść na balet!!! Tak to sobie wymyśliła - pobudka w sobotę o 7... Jakby pracy od poniedziałku do piątku było mało. Ale nagroda jest - słońce za oknem i lato :)))

piątek, 27 kwietnia 2012

i po koncercie















Dzieci są... czym byłoby życie bez nich?!
Naprawdę mamy niezwykłe szczęście - Zośka jest w świetnej klasie. Każdy ma taki własny wyjątkowy charakter, każdy dzieciak na wagę złota. I wczoraj zagrali tak rozbrajająco... A co chyba najbardziej niezwykłe - nawet jeśli coś nie wychodzi to "otrzepują się i idą dalej" - żeby im tak zostało do końca życia to byłaby wielka rzecz. Bo przecież różne niepowodzenia będą.
Póki co bardzo miły, wielce radosny sukces, dzisiaj tylko od nadmiaru wrażeń głowa nieco boli. Nieco więcej niż nieco.
Ptaszek dla naszej Pani nauczycielki, ważka dla Pani, która koncert prowadziła. Było SUPER!!! Bywają dni, kiedy jest tak bardzo ciężko i źle, a potem chwila jak wczoraj i już wiem, że było warto.

 

wtorek, 24 kwietnia 2012

wełniane niespodzianki

Trochę czasu minęło. Dużo pracy, rozmaitych przygotowań. Pojutrze nasza klasa ma pierwszy koncert. Wszystkie dzieci grają. I taki szkolny zwyczaj, że po koncercie dzieciaki dostają jakieś drobne upominki. Wymyśliłyśmy ze szkolnymi dziewczynami plan ambitny dość - zrobimy dzieciom breloki z filcu. No i przez miesiąc, może trochę dłużej, bo w międzyczasie wypadły święta, raz w tygodniu spotykałyśmy się w kole gospodyń wiejskich i nakłuwałyśmy. Wyszły niezwykłe czary - mary, tym bardziej przyjemne, że wszystkie dziewczyny oprócz mnie filcowały po raz pierwszy. No i jest komplet 22 zwierzątek. Prawie wszystkie robione z ikeowskich foremek do ciastek. Samodzielnie bez szablonu filcowałam ptaszka i rybę. A teraz czeka mnie zrobienie jeszcze dwóch broszek dla nauczycielek. I oczywiście ta moja Zofka czegoś się domyśla. Coś widziała, coś usłyszała.... No i na dodatek Mensz wyłudził jednego wilczka, który powędrował na lusterko samochodowe. Właściwie to lis, ale jakoś ciągle wmawiam mu wilkowatość. Te liso-wilki są urocze. Trochę gapowate. Słodkie.
Niestety nie pokażę wszystkich dzieł, tylko te mojego autorstwa. Takie wełniane niespodzianki :) A teraz trzeba trochę pograć na skrzypcach. "Ptaszka z Łobzowa". I menuet Bacha. Niezły repertuar jak na pierwszy duży koncert - Zośka jakaś taka, że i ludowizna jej się podoba i Bach. Kawałek dobrej muzyki, nie ma co ukrywać ;)
 
 
 


czwartek, 5 kwietnia 2012

Dobrych Świąt...

i nawet jeśli słońce nie dopisze, to Słońca, a jeśli ciepła nie będzie, to Ciepła, a jeśli z jakichś powodów nie będzie lekko, to prawdziwej Radości.
Dobrych, pełnych cudów Świąt Zmartwychwstania