pieskimarleski@gmail.com

wtorek, 7 czerwca 2011

niezwykłe ciasteczka :)

Nie mam czasu szyć. Nie mam czasu malować. Nie mam czasu gotować, prać ani sprzątać. Co ja właściwie robię całymi dniami? Ano, ostatnio tak wychodzi, że rano się wychodzi a wieczorem wraca. Skutek taki, że jak w czwartek rozpoczęłam generalny remont krzesła zosinego, tak do dziś stoi i czeka. Odczyszczone, zdarte papierem ściernym, zagruntowane... czerwona farba i pędzle w gotowości. Jedynie narzędzia gotowe, tylko nie ma się kto nimi posłużyć.
A dzisiaj prowadziłam Zosię i jej Koleżankę na zajęcia plastyczne. Rytuał z goła nie plastyczny: zajęcia rozpoczynają zawsze od jedzenia. Jeszcze rozumiałabym, gdyby były jakieś wygłodzone. Ale odbieram je z przedszkola prosto po podwieczorku. Wstają od stołu , myją ręce i wychodzą. Do pracowni dziesięć minut marszem. Przebierają się w te wielkie malarskie koszule i... wyciągają kanapki, czy też paszteciki z soczewicą, czy jabłuszka, ciasteczka, wodę - to, co im podrzucę, lub co podrzuci Babcia Asi (prowadzimy je na zmianę). Dzisiaj kupiłam ciasteczka owsiane. Takich jeszcze nie próbowałam, wredna jestem, stwierdziłam, że zrobię test na dzieciach ;) Po powrocie do domu pytam Zofkę: smaczne ciasteczka? Ona: no wiesz, nawet dobre, ale one w ogóle nie były słodkie. Pytam: to jakie były? Zofka: no wiesz, były takie zbożenne.
I tym miłym akcentem zakończę. Jutro mam plan malować krzesło. I uszyć co nieco. Muszę się zmieścić między dziesiątą a piętnastą. Plan mega, ciekawe co z tego wyjdzie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz