pieskimarleski@gmail.com

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

5 maja coraz bliżej...



W naszej szkole jest zwyczaj taki, że wiesza się plakat zapraszający na I Komunię.
W korytarzu jeden i w pokoju nauczycielskim drugi. Ponieważ akurat jestem w posiadaniu Komunistki i komuś zaświtała myśl w głowie, że mam talent plastyczny (niezły żart ;) - zrobienie owych spadło na mnie.
Chciałam minimalistycznie te plakaty potraktować, bo korytarz szkolny tak zarzucony różnościami, że nie byłoby widać. Na szczęście zrobiłam rozmiar mini, czyli A3. Zmieściło się. I nawet widać. Ale najbardziej jestem dumna z kiści winogrona. Bardzo, bez chwalenia się - zupełnie nie wiem jak mi to wyszło.


Pomysł na grona "ściągnęłam" od Zosi, bo od paru miesięcy w świetlicy i każdym wolnym czasie dzieci "quillingują". Zośka ma całkiem sporą kolekcję paskowych cudeniek, naprawdę fajne rzeczy można z tego zrobić. Zresztą, zanim nastała moda, to już dawno, dawno (w młodości ;) robiłam takie róże na kartki okolicznościowe. Teraz do tego jest cała masa narzędzi, nawet gotowe paseczki można kupić (lepiej jak się ma dostęp - kolorowe kartki przepuścić przez niszczarkę) i formy do formowania, ho, ho Panie Dzieju... Takie złote czasy dla używających rąk!
Nie wiedziałam co z liściem i w końcu mnie olśniło, że przecież filc bardzo ładnie się tu sprawi. No i nie pomyliłam się :) Na filc zawsze można liczyć!







Jako "etatowa graficzka" dostałam też zlecenie na  zaproszenie dla Pani Nauczycielki naszych małych, słodkich, wcale nie potulnych Diablątek.
Oj, długo chodziłam z tymi projektami w głowie, aż się ułożyło i udało wykonać!!!

Zaproszenie dziś wręczone, dzieciom podobało się bardzo. Myślę, że Pani też.









A ja przed sobą mam kalendarz prac - tak żeby wszystko zrobić i o niczym już nie zapomnieć, bo jak mnie w tamtym tygodniu angina dopadła i gorączka powaliła - zapomniałam na śmierć o wysłaniu zaproszeń... Tak, tak, jak angina rozłamuje mi stawy - wszystko inne jest daleko, daleeekooo...

To tyle. Jeszcze w tym tygodniu czeka mnie jedna torebka na cito.

I dwie dziewczęce, białe, komunijne - oczywiście dla Zofki i jej ulubionej, przyszywanej siostry Dominiki :)))

A teraz idę jeszcze trochę pochorować, antybiotyki zupełnie odbierają siły.

niedziela, 7 kwietnia 2013

jeszcze potrafię ;)

- wczoraj sprawdziłam.
Póki co siedzenie przy biurku nie odebrało mi umiejętności szycia, jedyny kłopot polegał na tym, że pracowałam w ostatniej chwili i ledwo zdążyłam. Zośka już się ubierała na urodziny koleżanki, nie, nie koleżanki - przyjaciółki! - a ja wiązałam ostatnie nitki przy uszkach.
Uszka ze skóry, reszta jak zwykle, czyli trochę bawełny i trochę filcu. I oczywiście wzór jak mi w głowie zagrał, oczywiście na zamówienie Młodej: "ma być drzewko i dwa kwiatki". 

Wszyscy pragną tego samego!!!
A ona podobno jest blisko ;)))
Trochę się dziś tym słońcem zdradziła...




 
 

Niestety, jak zwykle, zabrakło mi czasu na zrobienie przyzwoitych zdjęć.

Ale co tam, najważniejsze, że wciąż potrafię!!!!!!!!!!! 



środa, 3 kwietnia 2013

gorąca zimowa wiosna

- nie mam niestety czasu, ale obiecałam, że napiszę coś, co zasłoni wpis walentynkowy. To piszę ciut. Ciut, bo wszystko przez to, ze wiosna mi życie wywróciła do góry nogami.

po pierwsze: zaciągnęłam się do pracy przy komputerze przez 4 godziny dziennie
po drugie: do tego komputera dojeżdżam 2 godziny w obie strony
po trzecie: próbuję na nowo organizować życie, z którego wypadło sześć godzin
po czwarte: ten zimowy koszmar jest ponad moje siły
po piąte: Zosia miała urodziny i sama nie wiem jak mi się to udało, ale udało się przygotować i zrobić w domu (z drobnym warsztatem filcowania dla koleżanek i mensza ;) :)))
po szóste: za miesiąc Komunia i znów plan na dom i totalnie skromnie, tak żeby Ducha nie zabić komercją. Średnio mi to wychodzi, bo środowisko szkolno - parafialne niestety nie pomaga, generalnie wszystko kumuluje się w portfelu :(((
po siódme:

KIEDY BĘDZIE CIEPŁO?????????


Poza wszystkimi statystykami osobistymi - po prostu tęsknię za maszyną, która się kurzy i na którą nie mam czasu spojrzeć. Ciągle łudzę się, że już za parę dni... Po prostu liczę na to, że kiedy zrobi się ciepło to i energii przybędzie, wtedy można pracować nawet nocą. Tym bardziej, że coraz mocniej stukają spragnieni torebek!

Gdy chwila nastanie luźniejsza (kiedy?) pokażę zdjęć parę, bo działo się, oj, działo!!!!!!

Tymczasem wyplątuję się z sieci i lecę do najprzyjemniejszego miejsca na ziemi (zaraz po morzu południowym) czyli do łóżeczka - ciepłego i miękkiego i pełnego pięknych snów - mam nadzieję ;)