proszę bardzo:
to nalewka malinowa. Jakieś dwa miesiące temu. Teraz wygląda zupełnie inaczej :)
Ponieważ teraz nie ma malin - nie będę drażnić przepisem. Na szczęście jest coś innego! Zaczyna się sezon na pomarańcze!!! Czyli nalewka z pomarańczy. Jak ktoś ma ochotę - podaję receptę - sama dostałam więc chętnie się dzielę. Najwspanialsze w przepisie jest to, że już po dziesięciu dniach mamy boski napój gotowy do wypicia. Czyli jeszcze można zdążyć przed Świętami :)
Nalewka z pomarańczy:
Najpierw szukam smacznych i soczystych owoców. Jeśli już są używam:
1 pomarańczy
1 litra spirytusu
1 litra mleka (może być zwykłe uht, ale takie bardziej tłuste)
1 kilograma cukru kryształu
1 laski wanilii
Owoc kroję, wanilię rozcinam wzdłuż, razem z pozostałymi składnikami wrzucam do słoja. Mocno zakręcam by spirytus się nie ulotnił. Przez dziesięć dni codziennie potrząsam i czaruję. Jedenastego dnia potrząsam raz jeszcze, filtruję przez papierowe filtry do kawy i gotowe.
Nie sposób opisać jak aromatyczne i bajeczne jest to cudo. Aha, nalewka po przefiltrowaniu jest klarowna jakby nigdy mleka nie spotkała, mniej więcej taka:
To resztka z kreteńskich pomarańczy. A tak przy okazji - takich pomarańczy jak żyję nie widziałam - skórka blada, miejscami zielonkawa, a środek mocno pomarańczowy, słodki, soczysty jak nic na świecie!!! A jakie konfitury były! Niestety BYŁY :(
Życzę powodzenia i smacznego, to naprawdę niesamowity napój, pachnie latem, a jak świetnie brzmi z lodami... Ach!