pieskimarleski@gmail.com

poniedziałek, 25 czerwca 2012

torebkowy wysyp

Koniec roku szkolnego i koniec czerwca to wiele okazji. Dla mnie te okazje wiążą się z przywiązaniem do maszyny - w końcu nie ma to jak podarunki jedyne dla jedynych. Nie narzekam bardzo, choć czasem trudno znaleźć czas na uszycie tylu prezentów ile trzeba, albo ile by się chciało. I tylko samo szycie się mieści między szkołą, skrzypcami, zakończeniem roku baletowego, imieninami i urodzinami różnych osób. Jeszcze wciąż czekają plany biżuteriowe. Odnowienie szafki dziadka, foteli z odzysku zaczętych pół roku temu... A na dodatek czasem pogoda taka, że chętnie by się człowiek wyrwał gdzieś na dwóch kółkach, na trawę, do lasu cudem i świeżością pachnącego... Ech! Niestety w naszym zasmogowanym mieście często słońce kończy się ulewą i dzięki tej ulewie, która nas, zrowerowanych, złapała na czternastym kilometrze od domu, skończyło się anginą. Moją. Zosia i Andrzej zdrowi. Na szczęście już się nieco wykaraskałam, ale angina latem to nic przyjemnego. Na szczęście nie miałam gorączki, tylko temperaturę poniżej 36 i w takim wewnętrznym chłodzie uszyłam hurtem cztery torby - znów zakupowe. Sesja fotograficzna była, choć mój sprawniejszy aparat znów odmówił chęci współpracy i został Zosiny... Modeli, jak widać miałam zawodowych!!!













 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz