pieskimarleski@gmail.com

czwartek, 17 lipca 2014

wróciliśmy




 - i jak zwykle za krótko, za mało, za płytko (choć za każdym razem głębiej) i wszystkie inne za.

Mam za to pewien plan odnośnie południa Krety, o którym wkrótce.
Nie, jeszcze się nie przeprowadzam. Choć za każdym razem przekonuję się, że to nieuniknione.
Tym razem Kreta nieco dała nam popalić, ale o tym także później.
No i dokonałam kilku ważnych odkryć - do opatentowania w prywatnym urzędziku, a raczej zapisania sobie w głowie; ale i to później.
W każdym razie o ile polski upał mnie nie wykończy (niby na słupku mniej niż nad morzem Libijskim, ale jakoś ciężej…), nastąpi wkrótce wysyp różnych zapisków i zdjęć.
A teraz już:
Kalinichta!




1 komentarz:

  1. po prostu figi . A na zdjecia tez czekam a rowniez na wasza przeprowadzke na Krete . Bede miala siostre ZA GRANICA !!! HAAAAAAAAA

    OdpowiedzUsuń