pieskimarleski@gmail.com

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

album i nie tylko






taką właśnie pamiątkę zostawiliśmy Pierwszej Szkolnej Wychowawczyni naszych dzieci na zakończenie III klasy. Wiedzieliśmy, że Pani lubi rękodzieło więc stanęło na albumie robionym ręcznie.  Żeby dodać smaku - album składa się w niewielkiej ilości ze zdjęć, ponieważ jego część główną tworzy "praca domowa" zrobiona przez dzieci - każdy miał za zadanie narysować lub namalować autoportret. Nie było łatwo, ale żeby jeszcze troszkę utrudnić - dzieci miały napisać coś o sobie. I to okazało się jeszcze trudniejsze! Na szczęście, jak to ze zdarzeniami i zadaniami trudnymi bywa - efekt okazał się spektakularny! Naprawdę żadne fotografie nie dadzą tyle klimatu, co najprostszy portret rysowany dziecięcą ręką.





I słowa - wciąż szczere, czasami aż do bólu, a czasami słodkie w swej szczerości jak miód.

















Pokazuję ten album ponieważ zrobiłam go własnoręcznie (zdjęcia robił nasz Nadworny Klasowy Rodzic Fotograf zwany Wielkim). Dwa tygodnie solidnej pracy. Materiały jak do scrapbookingu, wiele godzin edycji portretów - nie tylko komputerowej edycji (niektóre musiałam prasować żelazkiem, bo dotarły do mnie nieco sfatygowane), później drukowanie, cięcie, gięcie ;)…
Lubię nie od dziś pracę z papierem, o czym już zresztą nie raz mówiłam.



Album ma też część praktyczną - kalendarz szkolny, który także samodzielnie edytowałam, bo nie lubię lukrowanych, kiczowatych gotowców oferowanych przez programy komputerowe. Kalendarz można "wypiąć" z albumu, bo kółka są otwierane, Pani dostała zapasową okładkę i kółka do skomponowania sobie tegoż.



Za pasem już czeka kilka takich albumów do wykonania, musimy tylko przestać jeździć. Jeden z nich "wyświetlił się" w mojej głowie gdzieś obok pastwiska dla kóz na Południu, ech! Żałowałam przez chwilę, że nie miałam tam swojego warsztaciku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz