pieskimarleski@gmail.com

piątek, 30 listopada 2012



miało być kolorowo
i jest


 


Jakoś dużo zajęć i właściwie nic nowego z tą ilością. I dzień krótki, światła mało, chwilami mam wrażenie, że cały czas jest ciemno. Te kolory mnie trochę rozpogodziły. Przypomniały, że listopad nie trwa wiecznie. Muszę poszukać jakichś gorących zdjęć.

Leżę w wodzie na tyle słonej, że nie muszę wykonywać żadnych ruchów, nade mną słońce, uchylam powieki i widzę błękit, błękit, błekit. Dźwięki są przytłumione, bo uszy mam zanurzone, włosy bujają się i łaskoczą, woda mnie lekko kołysze i... tyle. Nic więcej. Nie myślę o tym co przedtem, o tym co potem, o tym co teraz. Nie myślę tylko kołyszę się. Czasami większa fala próbuje mnie przewrócić, ale znów ląduję w błogim bezwładzie. Znowu fale bulgoczą mi miękko w uszach. Jestem częścią tego świata - fizycznego, wodnego, cielesnego, boskiego.

To najlepsza moja fotografia z najlepszego miejsca na Ziemi. Nie fotografia. Próbuję zakrzywić czas i znów jestem w tej wodzie.


1 komentarz: