Nie lubię skóry. Ile razy widzę ludzi ubranych w skóry nawiedzają mnie mroczne myśli. Miewam mieszane uczucia jeśli kupuję buty ze skóry. Ale przyzwyczaiłam się jakoś do tego widoku. Zośka nawet chodzi w prawdziwym kożuszku - tylko dlatego, że dostała go w spadku po trochę starszej koleżance ;) I myślę, że jeśli już te skórki znalazły się w postaci ubrania, ktoś ich używał, to już najlepiej wykorzystać je maksymalnie.
Wykorzystuję.
Jakiś czas temu dostałam torbę kolorowych ścinków skórzanych. I ta sama myśl mi przyświecała - jeśli już są - to trzeba je pięknie zagospodarować.
Zagospodarowałam. Przeobraziły się w kolczyki.
Właściwie wszystkie trafiły na czyjeś uszy w okolicy Świąt.
I mam nadzieję, że sobie lekko dyndają w nowej rzeczywistości.
I mam nadzieję, że sobie lekko dyndają w nowej rzeczywistości.
Do jednej pary tych kolczyków wrócę, ale to za kilka dni, kiedy pokażę nagrody wygrane w konkursie kolczykowym.
A teraz kilka bardziej oczywistych zdjęć i znikam, bo zatoki moje chcą mnie wykończyć.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz