pieskimarleski@gmail.com

niedziela, 3 listopada 2013

co prawda już listopad przywiewa chłód, ale jeszcze tydzień temu,



w niedzielny poranek - słońce

































i grzyby,














 





















































chyba wszystkie możliwe kolory



Zostaliśmy porwani do lasu. I nie do jakiegoś tam lasu, tylko do lasu mojego dzieciństwa, do którego czasem chodziliśmy na spacery i którego, jako dziewczynka, bardzo się bałam - wydawał mi się ogromny i mocny. Tajemniczy. Nieznany.

A to po prostu Zwierzyniec:

  
 




Wyeksploatowałam aparat do granic możliwości.
















 

 
 



Nie zbieram grzybów. Może trochę dlatego, że nie umiem, a może dlatego, że tak dobrze mi w lesie, że niewiele więcej trzeba do szczęścia. Blaszki muchomorów mogłabym adorować bez końca. To ciekawe, że te najpiękniejsze grzyby i owoce nie są przeznaczone dla człowieka. Wyraźny znak wbrew megalomańskim zapędom - nie jesteśmy takim centrum jak się nam wydaje. Co za ulga!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz