pieskimarleski@gmail.com

poniedziałek, 5 maja 2014

jedziemy na wycieczkę...


 ...ale nie wzięliśmy misia w teczkę. Na szczęście coś nas tknęło i wzięliśmy kurtki pomimo środowego upału - właśnie w środę przegrzałam głowę na rowerze i nie dość, że dnia następnego męczyła mnie migrena, to jeszcze byłam zdumiona zmianą pogody. Chłodem.
Trzeba przyznać, że dzień zaczął się promiennie i pięknie, soczystość parku w Radziejowicach majowo - obfita, niektórzy bardzo szybko wybrali bezpośredni kontakt z zielonością ;) Na dodatek obiektów do fotografowania było nieskończenie wiele, choć i mnie udzielił się nastrój sjesty połączony z migrenowym bujaniem błędnika więc nie pstrykałam zbyt wiele, raczej wraz z resztą towarzystwa, bez wyrzutów, raczej z ulgą, oddałam się snuciu, a nawet leżeniu!


 

Ziemia przekazała mi nieco chłodu, słońce ciepła, ale i tak błogie było zapadanie w drzemkę między leniwie wypowiadanymi zdaniami, od czasu do czasu uchylałam oka, żeby spojrzeć na kłębiące się chmury, których coraz więcej, więcej, coraz ciemniejsze - zrobię im zdjęcie, może jeszcze jedno, i jeszcze...


"Deszcz! Uciekamy!!!"

Mam świadomość, że nie tylko my inaczej wyobrażaliśmy sobie tę wielką majówkę. Ale naprawdę było miło, zresztą deszcz kropił tylko chwilę, a później zjedliśmy nieco pyszności w Milanówku i właściwie kto śmiałby mieć jakiś żal? No i zobaczyliśmy kilka niesamowitości, ale o tym następnym razem :))) Wtedy też powiem dlaczego warto wybrać się do Radziejowic i dlaczego warto tam zabrać trochę prowiantu oraz koc piknikowy, a nawet rowery ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz