pieskimarleski@gmail.com

czwartek, 21 kwietnia 2011

wreszcie coś dla siebie... ale nie chwila ;)

z chwilą będzie trudniej - jutro wyjeżdżamy, a przede mną jeszcze seria bezików, ciasto czekoladowe (jedno i drugie będę oczywiście robić nie spożywać!), poszukiwania zaginionych toreb mojej Mamy w mojej piwnicy, zakupy, trzecie pranie, wyprawa do Gogi z barankiem - właśnie "dochodzi" w piecu (baranek, nie Goga), przefiltrowanie naleweczki mieszaneczki (zalałam pigwówkowe owoce wiśniówką)... PAKOWANIE!!!! Na dodatek teraz już powinnam jechać do przedszkola po Zosię.

Ale nie o tym chciałam. Chciałam się tylko pochwalić moją nową torebką. Własną. To znaczy, że uszyłam wreszcie normalną torebkę dla siebie. Mało czasu więc od razu pokazuję, spróbuję wieczorem coś dopisać, bo jest pewna historia około tej torebki :)







Ta zieleń jest tak piękna, mocna, a tego na zdjęciach niestety nie widać. Padł mi lepszy aparat :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz