pieskimarleski@gmail.com

wtorek, 14 lutego 2012

dźwięki w nowym, bezpiecznym schowku, albo... nowa torba dla mnie ;)

Sama jeszcze nie wiem czy nie skradnę tej torby nutom. Podoba mi się. Jedyna jej wada to brak solidnego zapięcia i kieszonek wewnętrznych - nie było planu, żeby nosić w niej portfel czy nawet klucze. Plan był na duże książki z nutami, które nie mieszczą się w rozmiarze A4. Tymczasem już pierwszym razem, czyli dzisiaj, oprócz nut wrzuciłam tam drobiazgi niezbędne w podróży poza próg (portfel, chusteczki, telefon, dwa zające z materiału i wąż z drewna, długopis i kilka krówek oraz szyna do skrzypiec i jakieś dwa lub trzy drobiazgi, o których nie pamiętam albo nie powiem) i... moja torebka mogła zostać w domu. Ale to tak wyjątkowo. Nuty zazwyczaj będą jeździć rankiem z Zosią a nie później ze mną już na lekcję. Chociaż... muszę to jeszcze przemyśleć.
Z technicznych szczegółów - torba jest usztywniona tzw. kamelą, a żeby maksymalnie zabezpieczyć papierowe skarby - do środka wszyłam ortalion. Żadna plucha nam już nie jest straszna. A najdłużej główkowałam nad zapięciem, w końcu olśniło mnie, że przecież mam jakieś mikro-zatrzaski i nie zawahałam się ich użyć. Całkiem łatwo się zapinają i odpinają, na dodatek nie robią tego bez pytania (przynajmniej na razie), są dyskretne, a ponieważ chciałam żeby były mocne - przeszycia zrobiłam "na wylot" i dla zamaskowania szwów bardzo widocznych na beżowym tle - rozkwitłam tam dwa czerwone tulipany. I już wiosna!!!

To teraz dorzucam fotografie i idę spać, bo mam nowe okulary i już mi się oczy bardzo zmęczyły...






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz