pieskimarleski@gmail.com

środa, 8 lutego 2012

pomyłka bez strat

Muszę się pochwalić, bo wczoraj byłam bardzo dzielna. Nie dość, że uszyłam nowy pokrowiec na deskę do prasowania, to jeszcze zabrałam się za uszycie torby na nuty dla Zosi. I skończyłam obydwie rzeczy tego samego dnia. I byłoby całkiem cudownie, gdyby nie drobna pomyłka. Torba rozrysowana, skrojona na miarę, zostało tylko wycięcie drobnych kwadracików, które potem "robią" rozszerzone dno. Jakoś tak się zamyśliłam, czy też zasłuchałam w jakieś radiowe myśli, że... ciachnęłam za dużo!!! I torebka nie pasuje na nuty. A przecież dlatego ją szyłam, bo zosine książki z nutami są bardzo niewymiarowe.
Na torebce jest Lula, którą Zofka narysowała jakiś czas temu. Powiększyłam obrazek i wycięłam szablon. Tylko nie zachowałam kolorów, jakoś brązowy na tym morskim bardziej mi pasował. Kokardka i ogonek są z filcu. I jeszcze jedno - uszka torebkowe zrobiłam z kawałków skóry (nie chciało mi się obszywać materiału i poszłam na łatwiznę - skóra się nie strzępi). Wyglądają uroczo, pasują odlotowo, martwię się tylko, że mogą się szybko zniszczyć, bo ta skóra wyjątkowo cienka i delikatna.
Właścicielka nowej torebki przeszczęśliwa :) Swoją drogą przyszło mi do głowy, że ja przez całe życie nie miałam tylu torebek ile moja Panienka ośmioletnia, ciekawe do jakiej ilości dociągnie w moim wieku...
A torbę na nuty już dzisiaj skroiłam, bo co innego mi zostało?










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz